Z listów do D. cd
Komentarze: 1
Wiedziałam, że tak zareagujesz. Najpierw sms: "mialas racje nie wiem co mam myslec nie powiem o tym nikomu choc ty uwazasz ze ranie ludzi nie wiem jak sie bede zachowywac na probie ale postaram sie jak najbardziej normalnie i nie dzwon juz do mnie"
Udajesz, że mnie nie widzisz, tendencyjnie odwracasz głowe. Ile będziemy chodzic koło siebie, udając, że nic się nie wydarzyło?
-Dorota, możemy porozmawiać? - pytam. Wyglądasz na zaskoczoną, choć próbujesz tego nie okazać. Chwila ciszy.
-Nie wiem.
-Jak to: nie wiesz?
Ktoś jeszcze wchodzi. Udajesz, że nie słyszysz. Mijasz mnie i wychodzisz. Boże! Co mam robić! Iść za tobą? Zostać? Czuje się jakbym już do końca życia miała stać tutaj w tej przeworskiej sukience i trzymać w rękach wstążki...
Muszę z tobą porozmawiać! Chcę wiedzieć tylko jedno: co o mnie myślisz? Bo jesli myslisz o mnie tak, jak moja matka, to życie nie ma dłużej sensu...
***
-Dorota, ja poważnie pytałam. Możemy porozmawiać?
-Dlaczego miałabym z tobą rozmawiać?
-Bo... nie wiem. Bo cię o to proszę.
Znów chwila ciszy.
-Zastanów się, czy tego chcesz! - znam dobrze ten ton, w którym jest tyle ironii i szyderstwa...
-Jestem pewna.
Znów udajesz, że nie słyszysz. Patrzysz w lustro i upinasz włosy. Jesteś taka piękna, wiesz? Mogłabym tu stać do końca świata i patrzeć na ciebie.
-Prosze cie, Dorota.
-Nie teraz.
-Dobrze. W środę?
Nie reagujesz.
-Może być w środę?
Zawzięcie wiążesz włosy. Ktoś wchodzi. Korzystasz z okazji i skutecznie mnie ignorujesz. Chcesz wyjść. Łapię cię za rękę.
-Dorota, może być w środę?
-Odczep się, kobieto!
Dodaj komentarz